AktualnościPRZEGLĄDXBOX ONE

Recenzja Mass Effect: Legendary Edition

Jest tylko kilka gier, które dobrze pamiętam z dnia, w którym je kupiłem, a oryginał Mass Effect jest jedną z takich gier. Poszedłem do mojego lokalnego Best Buy w poszukiwaniu Zespół rockowy akcesoria, kiedy podjąłem impulsywną decyzję o chwyceniu również RPG science-fiction. Oczywiście znałem prace Bioware, ale zdecydowanie byłem przypadkowym fanem. Jednak dziewicza podróż komandora Sheparda zmieniła to wszystko. Pomimo tego, że w tamtym czasie miałem napięty budżet studencki, nadal upewniłem się, że kupiłem dwie kontynuacje w dniu premiery. Wszystkie trzy zaliczają się do moich ulubionych gier ostatniej generacji, a nawet nie do rozczarowania Andromeda może stłumić mój entuzjazm na przybycie Mass Effect: Legendary Edition.

Dla niewtajemniczonych Mass Effect: Legendary Edition to kompilacja pełnej sagi Sheparda. Zawiera wszystkie trzy oryginalne gry i prawie wszystkie DLC wydane dla trio. Jedynymi godnymi uwagi pominięciami w zestawie są Stacja Pinnacle DLC z pierwszego tytułu i ulubiony przez fanów tryb multiplayer z trzeciego. Dzięki tej kolekcji zarówno nowicjusze, jak i weterani będą mogli ponownie przeżyć niemal każdy epicki moment, od misji otwierającej Eden Prime po ostateczne starcie ze Żniwiarzami. To mnóstwo treści do przejrzenia, więc spodziewaj się, że ten zestaw zajmie sporą część twojego czasu gry w przyszłości.

Spośród trzech dołączonych tytułów, oryginał Mass Effect był tym, który będzie potrzebował większości pracy. Ponieważ pod koniec tego roku zbliżają się jego 14. urodziny, byłoby tragedią, gdyby Bioware przeniósł go bez znaczących zmian. Poza wymaganymi poprawkami wizualnymi i ulepszeniami wydajności, tytuł przeszedł kilka bardzo potrzebnych zmian. Używanie różnych broni nie jest już zabronione przez klasę wybraną na początku kampanii. Shepard wciąż jest mniej lub bardziej biegły w używaniu niektórych rodzajów broni palnej w zależności od jego/jej klasy, ale teraz możesz użyć dowolnej broni, której potrzebujesz. Ogólnie rzecz biorąc, rozgrywka jest bardziej dynamiczna w tym wydaniu; bardziej podobny do dwóch późniejszych wpisów, co jest zdecydowanie poprawą w moich oczach. Uwielbiałem pierwszą wycieczkę, ale nie będę cię okłamywać i mówić, że to nie była tylko tandeta.

A potem jest Mako. Bardzo wyśmiewany pojazd był głównym cierniem w boku Mass Effect od pierwszego wydania. Na szczęście Bioware usłyszał krzyki i wprowadził kilka sprytnych poprawek w tych sekcjach. Pojazd porusza się znacznie szybciej niż wcześniej, a także jest znacznie łatwiejszy do kontrolowania. Dodano mu też trochę wagi, co sprawia, że ​​bardziej przypomina prawdziwy pojazd niż stertę śmieci w kształcie samochodu. Jednak te sekcje są nadal prawdopodobnie najsłabszą częścią kampanii. Jestem bardziej praktycznym dowódcą, a im mniej czasu spędzam za kierownicą, tym lepiej.

Mass Effect jest też największym odbiorcą, jeśli chodzi o ulepszenia wizualne. To wciąż remaster gry sprzed dwóch pokoleń, ale praca włożona w doprowadzenie jej do współczesnego poziomu jest naprawdę imponująca. Świetnie wyglądają zwłaszcza środowiska — każda nowa planeta, na którą podróżujesz, zawiera więcej szczegółów. To pomaga im wszystkim poczuć się wyjątkowymi i sprzedaje ci ideę, że wszyscy są oddzielnymi bytami w ogromnym wszechświecie serii. Ze względu na liczbę wspaniałych widoków, które można znaleźć we wszystkich trzech grach, będziesz chciał skorzystać z nowego trybu fotograficznego.

Ze wszystkimi poprawkami i ulepszeniami, oryginał jest teraz moim drugim ulubionym wpisem zawartym w Mass Effect: Legendary Edition. Rozgrywka nadal nie może się kumulować do Mass Effect 2, co moim zdaniem lepiej zbalansowało RPG i strzelankowe DNA marki niż pozostałe dwa wpisy. Jednak połączenie ulepszonej rozgrywki i najlepszej historii w serii sprawia, że ​​jest to jeden z głównych pretendentów do korony. Podczas gdy dwa ostatnie wpisy potykają się o zakończenie, pierwsza gra ma epicką końcówkę do finału. Wszystko od Virmire'a jest tak wspaniałe, jak pamiętam. Ponadto zapoznał nas z Garrusem i wszyscy powinniśmy być za to wiecznie wdzięczni.

Obie Mass Effect 2 i 3 wymagało mniej pracy, aby przyspieszyć, niż ich poprzednik, ale to nie znaczy, że nie zostały wprowadzone aktualizacje. Ponownie, praca wykonana w środowiskach jest niesamowita. Każdy z trzech tytułów zawsze miał swój własny klimat, a wizualne udoskonalenia pomagają jeszcze bardziej je od siebie odróżnić. Ponieważ mechanika była już mocno zakorzeniona w momencie ich oryginalnego wydania, niewiele trzeba było zrobić w rozgrywce. Największą zmianą jest modyfikacja systemu Galactic Readiness z trzeciego wpisu i to tylko z konieczności. Bez uwzględnienia trybu wieloosobowego system musiał zostać dostosowany.

Jednak jednym drobnym problemem, który występuje we wszystkich trzech tytułach, są czasami odpychające animacje postaci. Wyglądają zdecydowanie lepiej niż w przeszłości i jest w nich sporo nowych detali. Ulepszone tekstury włosów, lepiej zdefiniowane mundury i mniej niezgrabna animacja, żeby wymienić tylko kilka. Jednak wydaje się, że występują pewne problemy z synchronizacją dialogów. Animacje twarzy są mniej animowane, niż można by się spodziewać. Jest to zdecydowanie większy problem z ludzkimi charakterami niż z różnymi obcymi gatunkami, z którymi się spotykasz. Ale ponieważ jest to historia ludzkiego przywódcy często pracującego z innymi ludźmi, jest to również coś, co można zauważyć.

Mass Effect 2 Jednak nadal zajmuje najwyższą pozycję w moim sercu. Historia może nie kończy się najsilniej, ale wcześniejsza przygoda jest niezwykła. Pomaga również fakt, że załoga, którą łączy Shepard, jest najsilniejsza w całej serii. Od znajomych przyjaciół, takich jak Garrus i Tali, po nowych sojuszników, takich jak Thane i Jack, obsada to asy na całej planszy. To jest coś, z czym boryka się trzeci wpis. Im mniej mówi się o dzielącym finale i godnym uwagi dork Kai Lenga, tym lepiej. Powiem jednak, że dodane DLC poprawia jednak fabułę. Dodanie Javika zmienia zasady gry i Cytadela to prawdopodobnie najlepsza dodatkowa zawartość wydana dla serii.

Mass Effect: Legendary Edition jest dokładnie tym, czego chciałem od zestawu, kiedy został ogłoszony po raz pierwszy: remaster trzech najlepszych zachodnich gier RPG w ostatnich czasach. Remastery, które wprowadzają sprytne i niezbędne poprawki do każdego tytułu, ale nadal zachowują serce i duszę, które sprawiły, że były tak uwielbiane. To szaleństwo myśleć, że prawie dziesięć lat po zakończeniu sagi, a z moim ogromnym zaległością, jestem gotowy spędzić setki godzin na ponownym przeżywaniu historii komandora Sheparda. A jednak oto jesteśmy i nie mógłbym być bardziej zachwycony.

Ta recenzja jest oparta na wersji Xbox One firmy Mass Effect: Legendary Edition. Kod recenzji został nam dostarczony przez Electronic Arts.

Oryginalny artykuł

Rozprzestrzeniać miłość
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót do góry przycisk