Nintendo

Mydelniczka: Drogi Konami, zrób coś przyzwoitego z Castlevania

Castlevania
Zdjęcie: Nintendo Life / Damien McFerran

Funkcje Soapbox umożliwiają naszym indywidualnym pisarzom i współpracownikom wyrażanie swoich opinii na gorące tematy i losowe rzeczy, które przeżuwają. Dziś Damien ubolewa nad faktem, że nie mieliśmy „porządnej” nowej gry Castlevania od 2014 roku…

Ci z Was, którzy regularnie odwiedzali tę stronę w ciągu ostatniej dekady, mogą być świadomi, że jestem duży fan Konami Castlevania. Odkąd po raz pierwszy zapoznałem się z franczyzą o zabijaniu wampirów z potężnym podwójnym whammy Castlevania II: Zemsta Belmonta i Super Castlevania IV na początku lat 90. byłem w nim całkowicie zakochany; Odurzająca mieszanka gotyckiego zamyślenia, wciągających postaci i fantastycznej muzyki sprawiła, że ​​ta seria jest moją ulubioną serią, gdy potrzebuję gry na boisku. Jasne, dla każdego Symfonia nocy często jest Wyrok Castlevanii, ale ogólnie jest to linia gier, które będą zawsze bądźcie bliscy memu sercu – pomimo tego, że Konami wydaje się być w dużej mierze niezainteresowane dodaniem czegokolwiek znaczącego do serii.

W chwili pisania tego tekstu ostatni główny tytuł Castlevania to 2014 rok Władcy cienia 2, co oznacza, że ​​serial był w dużej mierze uśpiony przez całe osiem lat. Jasne, mieliśmy mile widziane kompendia, takie jak Kolekcja rocznicowa Castlevania i Kolekcja Castlevania Advance, podczas gdy wersja tylko na smartfony Castlevania: Grimoire Dusz może, jeśli zmrużysz oczy naprawdę trudne, być postrzegane jako nowy wpis w serii.

Jednak dla zagorzałych fanów wydaje się, że Konami prawie zrezygnowało z prób utrzymania Castlevania w 2022 roku i zamiast tego polega na siłach zewnętrznych – takich jak Doskonała animowana adaptacja Netflix – aby utrzymać jakikolwiek stopień zainteresowania głównego nurtu. Rzeczywiście, twierdzę, że istnieje realne niebezpieczeństwo, że wielu fanów wspomnianych seriali streamingowych jest całkowicie nieświadomych faktu, że gry wideo Castlevania istnieją wcale.

Dwie z najlepszych gier, jakie kiedykolwiek powstały, i żadna z nich nie jest obecnie dostępna na Switchu (Zdjęcie: Nintendo Life / Damien McFerran)

Jako ktoś, kto spędził niezliczone godziny w świecie Castlevanii – na platformach takich jak NES, Game Boy, SNES, Mega Drive, PlayStation, N64, GBA i DS – uważam tę sytuację za dość przygnębiającą. Super Castlevania IV to nadal jedna z niewielu gier wideo, w których włosy na karku stają mi dęba, gdy słyszę jego ścieżkę dźwiękową i tym podobne Drakula X i Aria smutku to dwie z moich ulubionych gier wszech czasów. Przez pewien czas wydawało mi się, że Konami trafiło na zwycięską formułę z linią tytułów „Metroidvania”, a fakt, że otrzymaliśmy nie mniej niż sześć z nich w GBA i DS, wciąż mnie zadziwia; naprawdę byliśmy zepsute, zgniłe.

Pomimo faktu, że jest to franczyza, która trafiła na szeroką gamę systemów w ciągu ostatnich trzech dekad, Castlevania zawsze „czuję się” jak seria Nintendo. Retrospektywnie zbadałem trylogię NES po tym, jak zostałem zauroczony serią we wczesnych latach 90., ale nadal byłem pod wrażeniem ciasnej rozgrywki w oryginalna gra – gra, która rozpoczęła życie na Famicom Disk System w 1986 roku, zanim została przeniesiona na NES w celu wydania na zachód w 1987 roku. Druga gra, Simon's Quest, to tytuł, z którym zawsze się zmagałem (choć świetna muzyka), ale Castlevania III: Klątwa Draculi to 8-bitowe arcydzieło (i, jak na ironię, zostało wydane w Europie) po Super Castlevania IV). Nadany, Zabójca wampirów pojawił się na domowym komputerze MSX wkrótce po wydaniu oryginalnej gry na Famicom Disk System, więc seria technicznie od samego początku był wieloplatformowy, ale nadal czułem się dziwnie grając Castlevania: Bloodlines na konsoli Sega, a nie na Nintendo – i wyobrażam sobie, że nie byłem jedynym, który czuł się tak w 1994 roku.

Ironią jest zatem, że najlepsza Castlevania to taka, która ma nigdy nie byłem na konsoli Nintendo. Symfonia nocy jest często uważana za najlepszą część serii – to z pewnością mój osobisty faworyt – i zapoczątkowała wspomnianą już podserię „Metroidvania”. Solidny sprzedawca w Japonii i Ameryce Północnej (z jakiegoś powodu spektakularnie odpadł w mojej rodzinnej Wielkiej Brytanii), po Symphony of the Night nastąpiła seria umiarkowanych prób pogodzenia Castlevanii ze światem wizualizacji 3D; dwie gry N64 – Castlevania i Dziedzictwo ciemności – były po prostu OK, podczas gdy tytuły na PlayStation 2 Lament niewinności i Klątwa ciemności były przyjemne i nijakie w równym stopniu. To trylogiom GBA i DS udało się utrzymać bieg rzeczy w ryzach – chociaż, według wszystkich relacji, te tytuły widziały malejące zyski dla Konami zarówno pod względem uznania, jak i przychodów, dlatego sojusz z hiszpańskim studiem MercurySteam (ten sam zespół, który stworzył Metroid: Samus powraca i Strach Metroid z Nintendo) było tak znaczące. Nawet Hideo Kojima był w to zaangażowany – pewny znak, że Konami chce przenieść Castlevanię na wyższy poziom.

Są tacy – w tym ja, do pewnego stopnia – którzy nie są całkowicie wygodne z MercurySteam władcy Cienia tytuły, ale pierwszy – wydany w 2010 roku na PS3 i Xbox 360 – był strzałem w dziesiątkę dla Castlevanii, zdobywając pozytywne recenzje i sprzedając się na tyle żwawo, by zachęcić Konami do zielonego światła dla dwóch sequeli; Lustro Losu dla 3DS i Lords of Shadow 2014 z 2 roku. Ten pierwszy jest wystarczająco przyzwoitą próbą poślubienia zrestartowanego uniwersum Lords of Shadow z podejściem „Metroidvania”, podczas gdy ten drugi jest uważany za rozczarowanie. Odejście Koji „IGA” Igarashi w roku premiery gry „zabił” markę Castlevania w oczach wielu fanów; Igarashi słynie z tworzenia Bloodstained: Ritual of the Night, duchowy następca wpisów Castlevanii Metroidvania, który sam się wypalił Zakrwawione: Klątwa Księżyca i Zakrwawiony: Klątwa Księżyca 2. Chociaż podobały mi się wszystkie gry z serii Bloodstained, wciąż tęsknię za „właściwą” Castlevanią, pełną Belmontów i (oczywiście) samego Draculi.

Upadek Castlevanii nie jest oczywiście czymś wyjątkowym w stajni gier Konami. W ciągu ostatnich kilku lat firma wydawało się, że wycofuje się z branży a jego godna pozazdroszczenia stabilność właściwości przeszła w przedłużoną hibernację. Metal Gear Solid, niegdyś śmietanka świata gier wideo, doświadczyła upadku, który przyćmiewa nawet Castlevanię; z odejście twórcy Hideo Kojimy w 2015 roku, tylko jedna inna gra z serii ujrzała światło dzienne – krytycznie i komercyjnie rozczarowująca Metal Gear Survive. Tymczasem seria piłkarska Konami PES – niegdyś uznawany za najlepszy, jaki może zaoferować gatunek – przekształcił się w free-to-play ePiłka nożna marka, której zeszłoroczny wpis został zaokrąglony przez krytyków za jego błędy i brak treści.

Być może z jednej strony powinienem się cieszyć, że Konami nie próbowało wskrzesić Castlevanii w jakikolwiek znaczący sposób; ostatni raz próbował to zrobić z jednym ze swoich ukochanych adresów IP, dostaliśmy Contra: Rogue Corps, miażdżąco rozczarowujący tytuł akcji, który prawie wbił ostatni gwóźdź do trumny tej konkretnej serii. Można więc argumentować, że Castlevania najlepiej zostawić w przeszłości, gdzie mamy mnóstwo niesamowitych gier, dzięki którym można ją zapamiętać.

Zrzuty ekranu, które możesz usłyszeć, #31,494 (Zdjęcie: Nintendo Life / Damien McFerran)

Dla mnie to jednak nie wystarczy. Zakres tej serii jest ogromny, a widząc, że tacy jak Netflix biorą złożoną i fascynującą wiedzę o Castlevanii i przekształcają ją w coś, co jest wystarczająco wciągające, by pobiec wiele serii dowodzi, że na tym świecie są niedokończone sprawy. Każdy może zgadywać, jakie podejście można zastosować; czy MercurySteam mógłby otrzymać kolejny wpis 2.5D, biorąc pod uwagę jego znakomitą pracę nad ostatnimi tytułami Metroid? Być może ekspert 2D, taki jak Yacht Club Games lub WayForward, byłby dobrym wyborem, zwłaszcza jeśli istnieje chęć odtworzenia „klasycznej” atmosfery Castlevanii z lat 80. i 90.?

Może nadszedł czas, aby wypuścić większą drużynę do świata Draculi i Belmontów i dać franczyzie szansę, aby ponownie stać się ofertą AAA – tak jak MercurySteam zdołał zrobić z pierwszą grą Lords of Shadow ponad dekadę temu.

Cokolwiek przyniesie przyszłość Castlevanii – a niedawna plotka dała nam nadzieję – Mam szczerą nadzieję, że zdoła wyjść z cienia i ponownie stać się popularną serią gier wideo, bo jej obecna niemoc graniczy z przestępcą; to linia gier, która zasługuje na to, by być w centrum uwagi, nie marnując się z tyłu szafki IP Konami, tylko po to, by ją odkurzyć sprzedawać NFT.

Spójrz na tych dobrych chłopaków. Potrzebują tylko nowej gry, w której mogą zagrać teraz (Zdjęcie: Nintendo Life / Damien McFerran)

Dalsza lektura: Najlepsze gry Castlevania na konsolach Nintendo

Oryginalny artykuł

Rozprzestrzeniać miłość
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót do góry przycisk